poniedziałek, 21 lutego 2011

whatever

Glee.
skończyłem oglądać 1 sezon.
serial w jakiś sposób przełomowy.
spraw równości pokazanych tak masowo, w taki sposób jeszcze nie widziałem.

oczywiście cudownie jest oglądać serial gdzie jest tak kolorowo.
tak łatwo jest zachować niczym niezmącony spokój ducha, myśląc sobie "ależ ja jestem tolerancyjny" oglądając na ekranie cheerleaderkę z zespołem Downa, chłopaka na wózku śpiewającego w zespole szkolnym itd.

i siedzisz jak głupi przed tym ekranem i myślisz "cudownie się zachował" gdy ojciec Kurta wkurwia się za to, że Finn użył słowa 'pedalski' w jego domu.

ale gdy przychodzi co do czego... gdy krążę po profilach na fellow, to przy tych wszystkich odpicowanych zdjęciach w lustrze nażelowanych kolesi myślę sobie (koniecznie głosem Briana z Queer as Folk): "oh jesus, what a FAG!".

idealną puentą zdaje się być hasło Jej Perfekcyjności.

Całe życie uczymy się mówić łorewa

Brak komentarzy: