czwartek, 6 stycznia 2011

za dużo seriali

no za dużo.
bezkitu.

jak pobędę jeszcze chwilę mentalnie w Niemczech (Alles Was Zahlt), w Ameryce (Queer As Folk) lub w Królowej Wolności Seksualnej - Hiszpanii (to moja najnowsza zdobycz - Fisica o Quimica), to... pierdolnę. ooj, pierdolnę. w wielu kategoriach.

w kategorii "zazdrość: u nich jest łatwiej'"
w kategorii "leżę na łóżku i oglądam seriale na 4 miesiące przed maturą nie umiejąc NIC i nie wiedząc nawet jak będzie wyglądać moja deklaracja maturalna na 15 dni przed jej oddaniem"
w kategorii "leżę na łóżku i obrastam tłuszczem"
w kategorii "leżę na łóżku i jestem totalnym darmozjadem"
w kategorii "nie mam swojego życia - karmię się słodkim obrazem życia innych"

w kategorii "jestem pojebany, tracę czas."



taa, mówiłem, że obaliłem (lub same się obaliły) tyle barier...


czuję się jak potężna kupa najlepszego pod słońcem dynamitu, prawidłowo podłożona w pożądanym miejscu, do której doczepiony jest lont pierwszej jakości, której wybuch ma być kontrolowany przez światowej klasy specjalistów. no po prostu wszystko jest już tak, że lepiej być nie może.

problem w tym, że gdzieś zgubiłem... zapałki.
przez co zatrzymany jest cały wybuch.

kurwa no, za chuja nie mogę ich znaleźć.
i zastanawiam się czy kiedykolwiek je miałem, lub chociaż widziałem na własne oczy...

a tak w ogóle to.. czym są moje zapałki?

1 komentarz:

accupro pisze...

seriale, seriale...
kończy się urlop a i u mnie skończą się takie właśnie problemy...
to jest dopiero pożeracz czasu
chociaż te 'farmy' tym bardziej takie są